Coraz większe przerażenie, widoczny strach w oczach i zapewnianie, że tak na prawdę nic się nie dzieje. Tak podsumować można zachowanie i wypowiedzi polityków PO na ewidentny wzrost popularności głównego kontrkandydata marszałka Komorowskiego w walce o prezydenturę - Jarosława Kaczyńskiego.
Tutaj zapewnienia Sławomira Nowaka, tam Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, jeszcze gdzie indziej Andrzeja "czat" Halickiego, że tak na prawdę wszystko rozstrzygnie się 20 czerwca przy urnach. Historia niczego widać nie nauczyła Platformy i jej polityków. Chętnie przyjmę tutaj zakłady, że wybory nie przyniosą rozstrzygnięcia w pierwszej turze. Przemawia za tym zarówno liczba kandydatów, którzy zawsze "uszczypną" sumarycznie kilka procent z tortu, jak również fakt, iż fala wznosząca marszałak Komorowskiego po prawyborach odpływa w zapomnienie. Pominę już fakt błędnych decyzji podejmowanych przez niego w niestosownych momentach.
Mobilizacja elektoratu Komorowskiego na I turę, jako rozsztrygającą wedle słów partii Tuska, to woda na młyn dla Prawa i Sprawiedliwości. Wszak nic tak nie usypia zwolenników tej partii, jak nic nie znaczące zwycięstwo w pierwszej turze. I takiego właśnie zwycięstwa dla dobra Polski życzę obecnemu marszałkowi.
Tymczasem sympatyków Jarosława Kaczyńskiego nawet nie mobilizuję do spełnienia obywatelskiego obowiązku w dniu 4 lipca. Po prostu mówię Wam: "Do zobaczenia przy urnach! Dla dobra Polski"
Komentarze